miejsce dla wszystkich...
Wchodzę do łazienki, a w wannie siedzi Ryszard i macha do mnie swoimi odnóżami i patrzy na mnie sześcioma parami oczu. Uwielbiam go.
Dlatego też grzecznie go informuję o zamiarze kąpieli i wychodzę z łazienki. No dobra, w tym domu kąpiel to rzecz święta i nikt nikogo z wanny nie wyrzuca. Poza tym skoro istnieje między nami pakt o nieagresji, to obydwoje staramy się sobie pod nogi lub odnóża nie włazić. Wracam do łazienki jakiś czas później i Ryśka nie ma. Fantastycznie, nawet wannę spłukał po sobie. Co za cudowny współlokator.
Poza tym on wie, on dobrze wie, co spotkało Wiesia. Tamten z wanny wyjść nie chciał, stał dumnie na środku i manifestował swoją obecność na wspólnym, jakby nie było, terytorium. Teraz jego własne terytorium jest daleko stąd. Może kiedyś przyśle pocztówkę.
Wiejskie włości szykować się też mają wkrótce pod kolejnych lokatorów. W ogóle tu jest jeszcze sporo miejsca dla wszystkich.
A i we mnie sporo empatii i cierpliwości. Jakoś to wytrzymam.
Dlatego też grzecznie go informuję o zamiarze kąpieli i wychodzę z łazienki. No dobra, w tym domu kąpiel to rzecz święta i nikt nikogo z wanny nie wyrzuca. Poza tym skoro istnieje między nami pakt o nieagresji, to obydwoje staramy się sobie pod nogi lub odnóża nie włazić. Wracam do łazienki jakiś czas później i Ryśka nie ma. Fantastycznie, nawet wannę spłukał po sobie. Co za cudowny współlokator.
Poza tym on wie, on dobrze wie, co spotkało Wiesia. Tamten z wanny wyjść nie chciał, stał dumnie na środku i manifestował swoją obecność na wspólnym, jakby nie było, terytorium. Teraz jego własne terytorium jest daleko stąd. Może kiedyś przyśle pocztówkę.
Wiejskie włości szykować się też mają wkrótce pod kolejnych lokatorów. W ogóle tu jest jeszcze sporo miejsca dla wszystkich.
A i we mnie sporo empatii i cierpliwości. Jakoś to wytrzymam.
Komentarze
Prześlij komentarz