nawet przez sen...

Zu doprowadza mnie do szału. Wpadła w fazę powtarzania "nie mogę". Ona niczego nie może. Nie może jeść, nie może spać, nie może nawet mnie nie denerwować. Po prostu nie może.

Ale ja jestem zen, fizycznie jestem zen, osiągnęłam już ten stan, jak kwiat lotosu na tafli jeziora czy jakoś tak. Nie unoszę się, tylko przylegam. To znaczy trzymam się liśćmi tej cholernej wody, bo w środku we mnie sztorm trwa, kiedy ona znowu nie może, na przykład spać. Co to za wiek do cholery, ja jak tylko przyłożę głowę do poduszki, to od razu zasypiam.

Poza tym oficjalnie ogłaszam, że jestem zdrowa. I w sile wieku! Ku pokrzepieniu z Chodakowską zaczęłam spędzać wieczory, ona jest ze mnie dumna i szepcze do mnie swoim zmysłowym głosem "już po krzyku". 

W rozpuszczonych, idealnie ułożonych, niezwichrzonych włosach. Ona, nie ja, wiadomo.

Ale ja też taka będę. Z gładką skórą, z mięśniami idealnie napiętymi przez cały czas. Always, foreva, nawet przez sen.

Komentarze

Popularne posty