według planu...
Etap pierwszy, najstraszniejsza zima świata. Ogrzewanie nie zawsze działało. Czasem było tylko emocjonalne. A czasem mnie krew zalewała.
Etap drugi, najpiękniejsza choć mocno spóźniona wiosna. Częste do białego rana rozmowy i wszeochgarniające żucie siana. A i w ogóle siano, po prostu siano. I futra maści wszelakiej okupujące włości.
Etap trzeci, parzące, gorące i burzliwe lato. Spędzone w całości na zamku, na tym co żeśmy go oblegali z Harpaganami. Mury wprawdzie pozostały niezdobyte, ale fosa była niepodzielnie nasza. I wszelka trawa oczywiście.
Etap czwarty, prawdziwa złota jesień. Pełna jabłek, miłości, białej farby do wszystkiego i odkrywania teorii względności. I lepszych rzeczy w sobie. I jabłek.
To tylko wspomnienia ostatniego roku. Niesamowite, że wszystko przebiegło według planu. Planu Wszechświata oczywiście, no przecież nie mojego.
Etap drugi, najpiękniejsza choć mocno spóźniona wiosna. Częste do białego rana rozmowy i wszeochgarniające żucie siana. A i w ogóle siano, po prostu siano. I futra maści wszelakiej okupujące włości.
Etap trzeci, parzące, gorące i burzliwe lato. Spędzone w całości na zamku, na tym co żeśmy go oblegali z Harpaganami. Mury wprawdzie pozostały niezdobyte, ale fosa była niepodzielnie nasza. I wszelka trawa oczywiście.
Etap czwarty, prawdziwa złota jesień. Pełna jabłek, miłości, białej farby do wszystkiego i odkrywania teorii względności. I lepszych rzeczy w sobie. I jabłek.
To tylko wspomnienia ostatniego roku. Niesamowite, że wszystko przebiegło według planu. Planu Wszechświata oczywiście, no przecież nie mojego.
Komentarze
Prześlij komentarz