sześć do siedmiu...

Każdy ma gorsze dni. Ja też. Raz na dwa miesiące cały świat się powinien przede mną skryć, bo tak.

Mam prawo tego dnia rzucać wszystko, palić mosty i odrzucać najbardziej realne i dopracowane plany. Mam prawo grozić przemocą i szantażować. Co z tego, że nie potrafię, zawsze przecież mogę próbować.

Problem polega na tym, że mam w tym wszystkim za małe doświadczenie. Z drugiej strony szybko się uczę, ale jakoś wyjątkowo okoliczności mi nie sprzyjają. I za mało powtórzeń robię, tylko sześć do siedmiu w roku.

Na razie ograniczam się do... zostaw mnie i nie dotykaj, bo, bo, bo... bo coś tam i na pewno tego pożałujesz, ty, ty... złoczyńco, czy jakoś tak.

No i jedyną reakcją jest dzika radość złoczyńcy, ale nadejdzie taki dzień, że dopracuję te słowa. A on pewnie umrze wtedy ze śmiechu.

Komentarze

Popularne posty