na strzępki...

Nie wierzę w to co piszę, ale tak właśnie jest. Balansuję na krawędzi, na stykach zakończeń czuciowych spotykam się. Sama ze sobą.

Mój mózg mówi, przestań, to mija, bo owszem czasem zdarza się. Ale dusza, ach, jak to ona, się rwie. Na strzępki.

Mózg mówi, to nie Perseidy są ważne, to nie szum morza i nie piach na skórze w pory wrzynający się. No jak to nie?! krzyczy w duszy mi.

Dlatego wciąż śmieszą mnie. Obydwoje. Działają sobie, szaleją lub statecznie się we mnie pokładają, dwa oddzielne byty. A jednak się uzupełniają. Tworzą mnie. Z długimi nogami. Blondynkę.

Przy okazji mózg wciąż powtarza, zetnij włosy. A dusza krzyczy: nie!!! Ale ogolę dziś nogi, ok?

Komentarze

Popularne posty