na amen zakochana...

Zakochałam się. Poważnie. Tak, oczywiście, kolejny raz już w tym roku. Teraz usycham z tęsknoty i nie wiem, co się z nim dzieje. Gdzie jest i jak to się skończy. Bo przecież mogło zdarzyć się wszystko, a ten cholerny producent prawie go uśmiercił w ostatniej scenie.

I teraz ja muszę czekać na kolejny sezon, a Internet milczy na ten temat. Bardzo śmieszne.

Tymczasem ktoś inny mi ostatnio romans zaproponował. Oryginalny taki, w stylu Tudorów. Z jednej strony to miłe i kuszące, z drugiej pamiętam dobrze, jak to się u tych Tudorów skończyło. Niby ją kochał, niby poematy na jej cześć tworzył, szalał za nią i na jej punkcie wariował. A na końcu się z nią hajtnął i niedługo potem ściął. Great.

Chyba się jednak nie zdecyduję. Nie na rękę mi małżeństwo. I szafot też jakoś nie po drodze.

Zbyt prosty mam umysł na to wszystko i chyba trochę zbyt racjonalny. Poza tym jestem przecież na amen zakochana... och, Wolfgang, co się z Tobą dzieje?

Komentarze

Popularne posty