z przytupem...

 Kolubryna żyje! I to jak! Dokładnie tak, jak ja! Oddycha pełną piersią, przestała się dusić, przestała się budzić rano na raz, na dwa, na trzy. Przestała charczeć i łapać zadyszkę!

 Mówiłam, że spłynie na nią słońca blask. I spłynął! Dostałam też od słońca propozycję, co by ją wymienić na cytrynę C5, no ale, szanujmy się. No jak? Jak ja, dziewczyna z Wołomina, jak miałabym się tym pokazać na mieście? Ja czarne mercedesy, no albo beemki, ostatecznie audiole, no, to ja mam we krwi!

 Tak jak czarne skórzane płaszcze, czarne nowe skórzane buty, czarne maseczki na twarz i jakoś tak wyszło, siwy koń. To wszystko mi pasuje, jak nie wiem co. Jak promyk słońca w pochmurny dzień, jak czekolada, gdy jest mi źle...

 A nie, czekaj, mi już źle nie bywa. Nie wiem, jak to się stało, jak wydarzyło, ale w całym tym chaosie wszystkich zdarzeń, zagubionych, rozrzuconych marzeń i czegoś tam, znalazłam w końcu jakąś jedną stałą. Siebie.

 I pocieszam się myślą, że to nie ja żyję życie, to życie żyje mnie. I to jak! Z przytupem!



Komentarze

Popularne posty