no w sumie ja...

Znów siedzę w kuchni, znów siedzę z Wszechświatem przy jednym stole, naprzeciwko siebie. On mi patrzy prosto w oczy, ja na niego zerkam. I wybucham śmiechem.

Nie, on tego wcale nie zaplanował. To się zdarzyło samo. Znów mi ktoś powiedział, że powinnam książkę wydać, a żeby tam jeden ktoś, to mi od dawna wiele osób powtarzało. So here I am. Roboczy tytuł już przecież mam.

Blondynka na życiowym zakręcie, tak miało to brzmieć. Ale nie będzie, bo nie jestem blondynką. Ale w sumie, jakby nie patrzeć, to w zasadzie nic nie zmienia. To tylko kolor włosów, o ludzie, do tego to ja się najmniej przywiązuję.

Tymczasem life is good, wiosna w mojej głowie i wiosna we włościach. Tym razem nawet We Włościach! Moich własnych! Moich wytęsknionych, od wielu lat wypatrywanych, w najlepszym miejscu na świecie!

No ale kto mógł wiedzieć, że marzenia się w końcu spełniają? No kto? No w sumie ja.


Komentarze

Popularne posty