bo już podjęłam decyzję...

Przez lata byłam owcą. Słodką lanolinką po soczystej trawce hasającą. Niezainteresowaną rzeczywistością.

Ale to się zmieniło. Jak niechcący zauważył jeden z moich przyjaciół to aktualnie jestem przepełniona złością. Ale to jest ta pozytywna złość. Nie ta, co ją trzeba odesłać w świat. Tę trzeba skumulować i brać.

Bo ja jako ta zagubiona i nieświadoma owieczka za bardzo byłam na ataki narażona. I to nie ludzie, to wilki w owczej skórze mnie tropiły. Ale co to, to nie, nigdy więcej. Już nigdy więcej.

Tymczasem szczęśliwie spędzam na Harpagana grzbiecie kolejne godziny, przez gęste chaszcze przedzieram się tam, gdzie stanie dom. Mój dom. Szary domek w lesie. Bo już podjęłam decyzję.

Mały biały domek to był ten, w którym ponoć mieszkałam z mężczyzną, już bez efektu "wow!". A w szarym domku w lesie zamieszkam z Zu.


Komentarze

Popularne posty