w sercu ogień...

 Szukamy siebie zawsze nie tam, gdzie trzeba. Sięgamy nieba, a potem upadamy nisko. Szybujemy wysoko i lądujemy blisko. Dna.

 Ja nie znam innego sposobu, niestety. Czy może na szczęście? Kto wie? Nie ja. Ale widziałam siebie w tym stanie już nie jeden raz. I nie dwa. Nawet nie sto dwadzieścia siedem. Czy to się kiedyś skończy? Nie sądzę. A może tylko nie wiem.

 Ale po co żyć inaczej? Zwłaszcza z ADHD. Dlatego czasem tylko haju chcę. A innym razem tylko trzeźwości. Racjonalności i świętego spokoju. Robienia rzeczy trudnych, w pocie czoła, z krwią na rękach i do utraty sił. W kieracie, w strasznym znoju. A potem znowu chaosu. I adrenaliny. I hektolitrów dopaminy przelewających się przez żyły. Oby tylko hormony w krwiobiegu krążyły. Oby tylko.

 Jestem nierówna, jestem tytanką pracy, a potem leżę całymi dniami, piszę nocami, czytam, co popadnie. Rozmawiam z ludźmi, rzucam im spojrzenia. Doprowadzam do gorączki, unikam serca wrzenia. Z jednym wyjątkiem. Z nim. Jak dobrze pójdzie, a pójść ma. A jak, taki jest plan, takie są zasady.

 Bo wiesz, ja nie mam już nic do ukrycia. Ja mogę o tym śmiało, ciągle i mogę przecież też nie mało. Bez znieczulenia. Na dłoni trzymam wszystkie swoje pragnienia. A w sercu ogień.


P.S. Lepiej się czyta z tym w tle. Ja w przyszłość patrzeć chcę. Ale żyć tu i teraz:

https://music.youtube.com/watch?v=i0DKIaUOPSc&si=BL1MNMLpR-IQ1BN9

 

Komentarze

Popularne posty