mowa trawa...
Cisza nie jest czymś, co znoszę za dobrze. Tymbardziej, jeśli za długo trwa. Jest zła. Jak mowa trawa. Nie odnajduję się w niej.
A tyle słów padło między nami. W każdym możliwym języku. I w leśnej ciszy. I głośnym dnia pogłosie. O losie! I mimo to spokojnie siedzę na fotelu, na samym końcu świata. Niemiecki rap monolog Wszechświata przeplata. Mówi, że to tylko po to, żebym się dowiedziała. Że to juz koniec mojej choroby, mojego nieszczęścia, mojej tragicznej końcówki w zeszłym roku lata.
On mówi, a ja siedzę blada. Naprawdę? To jeszcze nie to? Bo przecież to już było takie nie byle co. I rokowało. A może mi się tak tylko zdawało? Zdawało Ci się - mruga jednym okiem. Och, Wszechświat, bo mi już Twoje sztuczki wszystkie wyszły bokiem. Znam siebie, plan na własną rzeczywistość też już mam.
Ja już w to nie gram! Jestem uczciwa i do bólu szczera. Pamiętasz jeszcze, dawno temu, jak zaczynałam od zera? Jak manipulowałam, żeby poczuć, że żyję. Że mam kontrolę. I co? Po tylu latach jednak wolę.
Jak ludzie sami podejmują decyzje. A ja to tylko obserwuję. Szanuję. I żuję. Wiosenną trawę przeżuwam z przekąsem.
P.S. Lepiej się czytam z tym w tle. I love the way. There's something I can't understand. Whatever:
https://music.youtube.com/watch?v=FNkgocBkHUQ&si=BCaCirbJVKyRlYdZ
Komentarze
Prześlij komentarz