od groma...

Byłyśmy z Panią dziś na cmentarzach kilku, bo to ładne święto, świeci się wszystko i pachnie. No, klimat jest.

Na pierwszym cmentarzu, zapomnianym prawie, po pierwsze spotkałyśmy jakieś duże zwierzę, co to się porożem w krzakach zaplątało. Po drugie odkryłyśmy kości na kościoła fundamentach ułożone, ludzkie piszczele, miednicę i kości udowe.

Na drugim cmentarzu wdychałyśmy zapach zniczy, a ząbkujące niemowlę zahipnotyzowanym wzrokiem się na wszystko patrzało. Na trzeci nie weszłyśmy, bo zamknięty, żydowski i zaniedbany.

W międzyczasie na gorącej linii telefonicznej z Tym, z Nim, czy jak-mu-tam-było, byłam, bo ściągaliśmy się totalnie myślami, jak zwykle, jak w zasadzie każdego dnia. Bo zasięgu w Niebie jest całkowity brak. A poza Niebem od groma.

I czasu też w Niebie jakoś nie ma. A jednak doczekać się Go nie mogę.

Komentarze

Popularne posty