zakopany za stodołą...
Chodzę po ścianach, a tak, przechadzam się nawet po suficie.
I to nie ma nic wspólnego z wiosną czy z jej oczywistym brakiem. Tak oczywistym, że aż bezczelnym. Nic więcej w tym temacie nie mam do powiedzenia.
Gdzieś w najdalszych zakamarkach mojej duszy tlą się po prostu wszelkie rozterki i nadzieje. Niektóre na wyrost, inne spasowane w sam raz, jeszcze inne w najczarniejszych barwach.
Taki dzień akurat dzisiaj jest, taka noc przede mną. Za długa. Niech ja tylko dorwę sprawcę całego zamieszania.
Zostanie zakopany za stodołą. Zakopany na amen i na trzy zdrowaśki tym razem.
I to nie ma nic wspólnego z wiosną czy z jej oczywistym brakiem. Tak oczywistym, że aż bezczelnym. Nic więcej w tym temacie nie mam do powiedzenia.
Gdzieś w najdalszych zakamarkach mojej duszy tlą się po prostu wszelkie rozterki i nadzieje. Niektóre na wyrost, inne spasowane w sam raz, jeszcze inne w najczarniejszych barwach.
Taki dzień akurat dzisiaj jest, taka noc przede mną. Za długa. Niech ja tylko dorwę sprawcę całego zamieszania.
Zostanie zakopany za stodołą. Zakopany na amen i na trzy zdrowaśki tym razem.
Komentarze
Prześlij komentarz