z błyskiem w oku...
Wkurwiona, zmęczona, ale nawet szczęśliwa. Tak czasem bywa, a nie. Tak już jest. I choć czasem ze strachem jestem za pan brat, to innym razem biorę go na klatę, na warsztat, na dobre i na złe.
Znamy się przecież już całkiem dobrze, nie? Dlatego gdy go słyszę, to czuję, że przed nami kolejna za rogiem przygoda. Ja ciągle młoda, on przecież też. Zaledwie rok krócej po świecie włóczy się. Nie strach. I nie ona. Ta miłość prawdziwie niezmyślona.
Mówiłam, że jeszcze mnie spotka, zaskoczy albo dopadnie z za drzew. Jak nieprzytomna wiewiórka z gałęzi rzuci się. Zakradnie nocą, utrwali za dnia. Aż przyjdzie mi do głowy czerwona z tiulu sukienka. Może do tanga, może nie, a może wszystkiemu znowu wbrew? I czy to jest jeszcze strach, a może już jest zew? I czy to ten moment, ta odpowiednia chwila?
No ale kto mnie w tym wszystkim mógłby zatrzymać? Jestem w końcu żywiołem, jestem pożarem, bywam pożogą. I serca trwogą, choć obietnicą błogą też mogłabym. Być. Bo jeśli umiesz w oczach ten ogień u mnie rozpoznać, rozpalać ognisko i dorzucać codziennie drew. To dawaj, zapominaj we mnie się. Na zawsze.
I na chwilę, za chwilę, naprawdę, na wszystko. Bo nasze byłoby to rżysko, klepisko i stawy, w ktorych mieszkają krowy. Nasze kładki, nasze mosty i wszystkie zamki, ostępy leśne. I akermańskie stepy. Wreszcie. Wraca waleczna, wraca szalona z błyskiem oku dziewczyna. Której już nijak nie powstrzymasz. Nigdy.
Z którą układa się plany, snuje marzenia. Która podsyca najskrytsze pragnienia. Benzyną. To z taką chciałbyś tańczyć dziewczyną w czerwonej sukience. Może nie?
P.S. Lepiej się czyta z tym w tle. The normal life is boring, ehhh:
https://music.youtube.com/watch?v=JHxQxY7OSVA&si=C8LMib2T24ZZ7W3Q
Komentarze
Prześlij komentarz