na drodze...
Wiedziałam, że to będzie piękne lato w tym roku. Należało mi się. Nie spodziewałam się za to, że jesień przemknie, a także przetarga mnie całą zalaną łzami.
To już jednak za nami. Przypominam sobie powoli, że kiedyś z byle czego potrafiłam stworzyć przygodę. I żyć nią i czerpać z niej i cieszyć się tym blogiem. Pisać o byle czym, jakby się nie wiadomo, co zdarzyło.
A przecież dalej się dzieje, dalej to życie ma słodki i cierpki smak jednocześnie. A ja doświadczam tak wielu rzeczy docześnie. Wrażenia powstają w moim umyśle, czy tego chcę, czy nie, ale ode mnie zależy, co z nimi zrobię. Gdzie je ze sobą zabiorę.
Zabieram je więc w podróż, w jakieś lepsze miejsce, do którego sama z tym wszystkim zmierzam. Mi samej w drodze jest dobrze, w końcu się odnalazłam.
Jednak nie wiem, czego chcę, ale przyjmę wszystko, co mi życie na drodze postawi. Może znów Wszechświat będzie się starał mnie obłaskawić. Jakoś.
P.S. Lepiej się czytam z tym w tle. W podróży. Emocjonalnej:
https://music.youtube.com/watch?v=KDYPCs-9aO4&si=HSloY_Zx0OGRdyk5
Komentarze
Prześlij komentarz