och, naprawdę...

Mężczyzna z efektem "wow!" wyjechał. A ja siedzę w domu sama i kombinuję. No, nudzę się wieczorami, gdy już Zu zaspokoiwszy wszystkie swoje potrzeby pójdzie spać.

I niby idzie spać o dwudziestej codziennie, ładnie mówi dobranoc, zamykam drzwi, a za trzy minuty znowu ją widzę, kombinującą jeszcze bardziej niż ja. A bo to poduszka mokra. Hałka nie ma w łóżku. Jeść. Pić. Jeść w kuchni. Pić co innego. Może mleko. O, mamo, co to, znalazłam to na podłodze. Kreatywna taka jest.

I mimo, że bawię się setnie, to czasem czegoś mi brakuje. A, tak, trochę wolności. Tylko trochę. Brakuje mi tych naszych wspólnych chwil, brakuje mi krzyczących ludzi i... jak śpiewał Podsiadło. Czegoś mi tam czasem po prostu brakuje.

Ale na dobry nastrój wcale nie narzekam. Mam go raczej sporo w zapasie. Większość spowodowana ostatnimi wspomnieniami.

I wyobrażeniami. Och, naprawdę sporo sobie ostatnio wyobrażam.

Komentarze

Popularne posty