od razu na poważnie...

Normalnie stęskniłam się za normalnością. Może po mnie nie widać, bo nie zwykłam w tych warunkach funkcjonować za długo. Potrzebne mi szaleństwo do szczęścia.

Przemieściłam się więc wczoraj w mniej zwariowane rejony. Zresztą nie wiem, czy miejsce, w których wciąż żyją smoki, wróżki, bojowe świnki i krasnoludy... No, sama nie wiem. Ale czuję się tu jak w domu.

Nic nie muszę, wszystko mogę. Mogę leżeć, leżałam pół dnia! Mogłam rano wstać i od razu wyglądać. Oszałamiająco, wiadomo, bo w tym czym wstałam, w tym wcześniej na łózko padałam. Mogłam nawet nie myć zębów przed snem, choć może mogłam też zabrać pastę do zębów ze sobą, kiedy się tu przemieszczałam. No ale zapomniałam.

A wieczorem będę się plątać mentalnie w sianie. Dawno tego nie robiłam. A przecież nie ma nic lepszego na świecie, ani jednej rzeczy, która bardziej kręci mnie.

Będę pląsać jak wróżka po trawie, tratwą znowu przepłynę jezioro, który to już raz. Podobno żyje się od razu na poważnie, no ale nie z mężczyzną z efektem "wow!".

Komentarze

Popularne posty