jakoś w ciemno...

W Niebie spadł pierwszy śnieg. Kolubryna w związku z tym wjechała do garażu, czyli da się, jest pięć centymetrów wolnego z przodu i całe trzy za hakiem. Dałabym radę nawet z zamkniętymi oczami, tak się z mercem znamy.

Z tego samego powodu postanowiłam zabrać ją do mechanika, bo choć przyjechała tu w idealnym stanie, to nie wiadomo, off roady jakieś czy może wielość kierowców, no nie wiadomo, coś jej zaszkodziło. Tu stuk, tam puk, wody w chłodnicy nie ma i chyba koło lata. Kto wie.

Tutejsi mechanicy śledztwo prowadzili trochę mozolnie i trochę jakoś w ciemno. Ale tam pani ma! no tych przewodów, no, za dużo jakoś! Tak, właśnie, podorabiałam, bo takie hobby mam, w wolnej chwili dziergam dodatkowe złączki i przewody.

Najpierw zdiagnozowali, że jest, że wyciek, że no, o tu, bo nie styka. Nic tam niby nie ciekło, ale faktycznie nie stykało. Potem im wyszło, że to nie chłodnica, to jak nic kierownicy wspomaganie. Ale zaprzeczyłam. Ostatecznie w ciemno uszczelkę mi w granulacie wlali. O i wyciek paliwa pani ma! Tak, właśnie, wyciek mam i wciąż nie zauważyłam, że pali tyle co zawsze, a nawet chyba mniej. 

Albo to ja, pirat drogowy, oszczędniej teraz jeżdżę. No, na sto procent, nareszcie się pewnie nauczyłam. 

Komentarze

Popularne posty