na zawsze...

 Śmiejesz się ze mnie od wczoraj, że z opóźnieniem, ale w końcu zrozumiałam. Chyba wcześniej zwyczajnie się bałam. Choć próbowałam, zawsze próbowałam wierzyć w każde Twoje słowo.

 Teraz już wiem, że mówiłeś prawdę, przepraszam, jeśli kiedykolwiek wcześniej w Ciebie wątpiłam. Przepraszam, jeśli kiedykolwiek Cię tym zraniłam. Wiesz dobrze, że wiele w życiu przeszłam, dlatego do wszystkich Twoich deklaracji podchodziłam z rezerwą. Dziś wiem, że niepotrzebnie.

 Pamiętasz jeszcze, jak wszędzie widzieliśmy znaki? To było takie metafizyczne doświadczenie. Ja wciąż je widzę. Albo halucynuję, ale czy to naprawdę ma znaczenie? Nie potrafiłeś jako inżynier tego wytłumaczyć, a ja mówiłam, że to fizyka kwantowa. Albo magia. Bo takie było nasze wspólne życie, chociaż krótkie i trwał w nim chaos, a rządził bałagan. Chaos we love!

 Uwielbiałeś to i ja to uwielbiałam. Kochałeś mnie i ja Ciebie kochałam. Choć tylko między słowami Ci to powiedziałam i trochę nie czytelnie kilkanaście razy napisałam. Ale chociaż raz wprost. Pamiętasz? Love!

 I choć byłam znowu na Twoim grobie, to już nie będę więcej wracać do Malborka 1 listopada. Bo teraz już noszę Ciebie w sobie. W duszy, sercu i głowie. Na zawsze.


P.S. Lepiej się czyta z tym tle, miałeś rację, no matter what, I will always love you:

https://music.youtube.com/watch?v=9NbeL4FtcN0&si=fnbTnFjEZmiARzbN

Komentarze

Popularne posty