jeszcze raz...
Mówiłam, że wszyscy zdrowi, ale chyba całkiem w złą godzinę. Smoczyca nabiła sobie guza, trzeba będzie ogarnąć rtg. Ciekawe, na czym skończy się to u mnie.
Nic mi tak naprawdę jeszcze nie dolega. Oprócz ogólnego rozproszenia, totalnego zidiocenia, jak powiedziała Dżoana oraz emocjonalnego haju czy tam zwyczajnie uzależnienia.* Zwał jak zwał, rezultat ostatecznie ten sam.
Ależ oczywiście, że latam wysoko, jak pustułka oglądam świat i patrzę na wszystkich tak trochę z góry. Z dystansem. Dzisiaj jeszcze jest pięknie, dzisiaj jest słonecznie, chociaż na horyzoncie z pewnością zbiorą się w końcu chmury. Burzliwe, intensywne, rzęsiste.
Nie mam już piętnastu lat, nie mam nawet dwudziestu siedem, żeby nie wiedzieć, jaki ostatecznie będzie efekt. Chryste, byłam tam.
Chociaz nie czułam się tak ani razu od dekady. Czyżby Wszechświat jeszcze raz miał być dla mnie łaskawy? Bo ja znowu popelniam ten sam błąd.
*I'm in love...
P.S. Lepiej się czyta z tym tle:
https://music.youtube.com/watch?v=Ht2ETyMMUfQ&si=TzmblmdeQA-ww1z8
Komentarze
Prześlij komentarz