we mnie tlił...

 To nie ja rozpaliłam ten ogień. Choć przecież zawsze się we mnie tlił. Odmieniam więc i deklinuję bez umiaru: Ty, Ciebie, Tobą i Cię.

 Co chciałabym powiedzieć, przecież wiesz. Zacznijmy jednak od tego, że jeszcze chwilowo jesteś tak jakby trochę wyimaginowany. Niedostępny na wyciągnięcie ręki, choć ponoć prawdziwy i całkiem namacalny. Się okaże, nie?

 Ja już po ścianach chodzę, nie mogę ugasić pożaru. Czasem jestem oazą spokoju, innym razem stoję na samej krawędzi skraju. Coś Ty mi zrobił i dlaczego mnie to z Tobą spotkało? Znienacka. Z zaskoczenia. I jak dotąd, jak zwykle, bez planu. 

 Story of my life. Tak, owszem, że takie w tym roku będzie lato, już dwa miesiące temu na Kotach pisałam. Ale nie Ciebie się w tym scenariuszu ostatecznie spodziewałam. Wszechświat zataił przede mną wszystko tym razem, za to pięknie nam te ukradzione chwile zwyczajnie zaimprowizował. 

  I gdybyś teraz wycofać się próbował, pamiętaj... Nie ja rozpaliłam ten ogień. Choć przecież zawsze się we mnie tlił.


 P.S. Lepiej się czyta z tym w tle: 

https://youtu.be/cpvyCpLPNXE?si=kc1_b7YMpdE8MNsY

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty