jeszcze będzie przepięknie...

Wypuścili mnie. Jaram się wolnością. I własną niezniszczalnością. Byle covid mnie nie weźmie, co to to nie. Nie dam się.

Tymczasem Harpagan się zwolnił z pracy na trzy tygodnie, Zu jest zajęta w swoim świecie, a we mnie coś się dzieje. Nie wiem jeszcze do końca co, ale obserwuję, medytuję i ćwiczę własną moc. Co by się nie działo, wychodzę na prostą.

I nie straszne mi wirusy, załamania rynku, kulejące konie i chwilowy brak hajsu na koncie. Ja się nie dam. Jak napisałam w pierwszym akapicie, niezniszczalność to moje drugie imię. Podobno żyje się tylko raz, ale nawet jeśli, to ważne jak. Od tej pory zamierzam dobrze. I mądrze.

Wszechświat znów ze mną przysiadł i z zaciekawieniem rzuca okiem, co ja dla odmiany teraz zrobię. Uśmiecham się do niego, nie proponuję więcej deali, ja już to wszystko po prostu wiem. Co będę chciała to zdarzy się. Naprawdę.

Mam taką moc, spełniania własnych marzeń moc. Dlatego w tę sierpniową noc wierzę, że jeszcze będzie przepięknie, wkrótce będzie normalnie. To znaczy ja to wiem! Nieźle, nie?


Komentarze

Popularne posty