chaos, I love...

No i stało się. Machina kredytowa, machina którą organicznie się brzydzę ruszyła.

Nevermind. To nie ma naprawdę znaczenia. Znaczenie ma to, że zastanawiam się nad drugim blogiem pod trochę nudną nazwą "ekstrawertyczny dziennik budowy". Tylko kto to będzie czytał?

Bo ja już prawie wszystko wiem o budowie, wiem że będzie ona przebiegać w sposób zwyczajny. Zwyczajny mnie. To znaczy większość będzie trochę na hurra. Albo nawet bardziej.

Dodatkowo mamy tu czynnik zwany mężczyzną z efektem "wow!". A jak wiadomo, ten czynnik powoduje wiele różnych zdarzeń, których efekty bywają nieprzewidywalne.

Albo przewidywalne. Przewiduję totalny chaos. Chaos, I love.

Komentarze

Popularne posty