tej nocy...

Zorganizowałam dla Zu coś na kształt opiekunki i postanowiłam uczcić jej przyjście na świat. Ilością alkoholu śmieszną wręcz. Wystarczyło.

Więcej na temat tego wieczoru i tej samej nocy nic nie napiszę. Po pierwsze nie mogę, po drugie być może nie wszystko pamiętam. Po trzecie tej nocy co innego myślałam, co innego mówiłam i co innego jeszcze robiłam.

Tak czy owak nie wyspałam się. To chyba pierwsza moja nieprzespana noc pod wpływem Zu i okoliczności. I czegoś na kształt opiekunki.

Poza tym jestem w doskonałym humorze, uruchomiłam Harpagana numero uno i na jego grzbiecie spędziłam sekund trzysta. Tylko nie bardzo wiem, jak z jego grzbietu mam się na ziemię z powrotem dostawać.

Chodzi w zasadzie tylko o to, że nie bardzo mogę się z wnętrznościami rozstawać i zresztą nie bardzo chcę. Po prostu je lubię.

Komentarze

Popularne posty