z dziką radością...

A za płotem ponoć leży śnieg. Przed też. Mówię ponoć, bo tego wcale nie widziałam, zimuję w mieście i korzystam z ogrzewania, centralnego ogrzewania.

Płot obejrzał mężczyzna z efektem "wow!". W ogóle on się ostatnio w tych płotach specjalizuje. Harpagany też się specjalizują, szkoda, że lepiej od niego i każdy postawiony od nowa kawałek ogrodzenia jest szybko rozmontowywany.

Ja się poddałam i za tym w ogóle nie nadążam. Poza tym ja mam inne na głowie sprawy niż leżący w śniegu płot. Mechanikę kwantową, płotową i w ogóle ucywilizowanie dzikich Harpaganów pozostawiam sobie na wiosnę.

Myślę, że może z trawą nowej werwy nabiorę. Wprawdzie nie wiem czy z piłką zamiast brzucha i z sieczką zamiast mózgu czemukolwiek podołam...

No ale podobno kobietom w takim stanie się nie odmawia i niech to będzie moja karta przetargowa. Bo ja z dziką radością przyniosę komuś pecha.

Komentarze

Popularne posty