kierunek północ...

Jakiegoś rozdwojenia jaźni i ciała dostałam. Wszystko we mnie obrało kierunek północ, wszystko się wyrywa i doczekać nie może.

Z drugiej strony to nic nowego, że tam gdzie moje ciało, to niekoniecznie umysł funkcjonuje. Albo ciało funkcjonuje, a umysł w ogóle. Tak też się już nieraz zdarzało.

Na szczęście mam nad tym panowanie, przynajmniej tak mi się wydaje. Ale to mniejsza o większość, bo przecież nie o kontrolę w ogóle jakkolwiek chodzi. W ogóle to nie wiadomo, o co komu chodzi. Szkoda, że nie o pieniądze, ale jak na złość ich nigdzie nie ma.

A we włościach ciemno wszędzie, głucho wszędzie, no i mnie tam wcale nie ma. Zniknęłam na chwilę. Mężczyzna mojego życia też, ale ponoć wraca z północy na dniach. 

On wróci, ja wrócę a i rozdwojenia nie będzie. Nie to, żeby to jego wina była, ale zapłaci mi za to.

Komentarze

Popularne posty