z tęsknoty...

 Na stole kwiaty, w głowie siano. Tyle lat na karku, a nic się nie zmieniło. Nawet siwych włosów za dużo nie przybyło.

 I dobrze. Odgruzowuję ciało po zimie, umysł wydobyłam z rozpaczy. Chociaż serce zamknęłam w pancernej skrzyni. Nie mierzę się już z myślami niecnymi. Nie życzę sobie już umierania z tęsknoty.

 Ależ owszem, to nie tak, że zapomniałam o Tobie. To się wydarzyć nie może. I nigdy się nie zdarzy. Wspominam Cię z estymą, z miłością, z uśmiechem na twarzy. Za wszystko jestem Ci wdzięczna, za wszystko zobowiązana.

 Innym się to w życiu mogło nigdy nie przytrafić, a nas tak pięknie dwa razy nawet trafiło. Dlatego wierzę, że się to wszystko naprawdę jeszcze nie skończyło. Czuję Cię obok, widzę na moim fotelu. Bądź zdrów w niebie, czy gdziekolwiek teraz jesteś mój przyjacielu. Czy gdziekolwiek jesteś.

 I wróć, żeby się spotkać ze mną w odpowiednim momencie. Na kolejnym życia zakręcie. Zdarzyć się mi kolejny raz.


P.S. Lepiej się czyta z tym w tle. Because on some way I can't wait:

https://music.youtube.com/watch?v=yMiIrAxQhFA&si=MRCEF-I7NlkslTBM


Komentarze

Popularne posty