sztos...

 Jestem sobie sama żaglem, sterem i okrętem. Chwilowo na prostej, choć zwykle na krętej. Drodze usianej rozczarowaniami.

 Odnalazłam w końcu siebie. Kolejny raz. Gdzieś pomiędzy marzeniami, do zrealizowania planami i zwykłymi codziennymi lękami. Czy mnie jeszcze coś w tym życiu czeka? Na pewno nie jedno. Ale nie chcę już zwlekać. Nie chcę czekać. I nie chcę przed tym wszystkim uciekać.

 Myślę, że razem z żałobą kryzys wieku średniego przeżyłam. Ale chyba się czegoś przez to nauczyłam. Albo przypomniałam. Że po burzy zawsze wychodzi słońce, że wiosną znowu będą się kocić zające, a łosie poboczem spacerować. Za trzeba się nie bać i z wszystkiego żartować. Bo na poważnie się tylko umiera.

 Ale to jeszcze nie teraz. Nie dziś, nie jutro, jak bóg da, to i nie za dziesięć lat. Chociaż niewiadomo. Ale ja dalej chce być tą dziewczyną szaloną. Która z nieznajomym wsiada do auta i jedzie na drugi koniec kraju.

 To czasem są przyjaźnie na lata. I nie wiadomo, co znowu przyniesie los. Ale co by nie przyniósł, moje życie to sztos.

 

P.S. Lepiej się czytań z tym w tle. Dlaczego, nie wiem:

https://music.youtube.com/watch?v=wUjXklf0PzE&si=MbY38XxaLBU1fLnc

 

Komentarze

Popularne posty