trawy wiosenny zapach...
Jestem każdym źdźbłem trawy, które ostatnimi czasy swoim ciałem przykrywałam, kiedy na ziemi leżałam, kiedy chłonęłam spokój z otoczenia.
Tak mało tych chwil, zdecydowanie za mało i na wielki cierpię ich brak. Tęsknię za wytchnieniem i momentami zapomnienia, kiedy zwyczajnie mogę patrzeć w niebo i wdychać trawy wiosenny zapach. A na języku czuć jej cierpki smak.
Jednak to jeszcze przyjdzie, wiem, bo właśnie na to ciężko pracuję. Będę na tarasie wylegiwać się, szykować tam do kolejnych podniebnych lotów też i do upadków miękkich jak owcze futro, gęste i sprężyste od lanoliny.
Tymczasem na tarasie leży jeszcze piasek. I może nawet na dłużej zostanie? Bo ja czuję się tam jak na plaży, Zu chyba jak w dżungli, a inni, cóż któż to wie? To moje miejsce, którym dzielę się, wtedy kiedy chcę. Bo mogę.
Jedno jest pewne. Kiedy mi jest dobrze, a w sumie jest, to cały świat bywa szczęśliwy. I to w interesie świata leży utrzymywanie mnie w tym stanie.
Komentarze
Prześlij komentarz