zew zmian...

Zmiany zawsze mi się dobrze kojarzyły, zawsze dobrze się kończyły. Mam tę skłonność do zmian we krwi i gdzieś głęboko w genotypie zapisaną.

Zresztą ona się ciągle też i w fenotypie mi objawia. A to się zmienia kolor włosów, a to się zmienia styl. A to się zmienia mężczyznę, bo czemuż by nie, do nikogo jeszcze na zawsze nie byłam przypisana i zresztą, serio, nawet nie zamierzam być.

W końcówkach połączeń nerwowych czuję ten tylko sobie znany rytm. Przenika on całą mnie, do granic koniuszków palców dociera wręcz i widzę jak się decyzja na końcu smyczy rwie. Hell yeah.

Możesz sobie to wyobrazić, spróbować, zatracić się. Polecam. Właśnie tego chcę. Sprawić, że poczujesz przedsmak, zapach i ten obłędny, drażniący zmysły i gotujący krew zew. Obietnicę zmian.

Wrażliwa na to jestem, lekko przez to drażliwa, ale niezmiennie tą mocą zachwycona. Czuję, jak obydwiema półkulami mózgu na nowo ze światem sklejam się.

  


Komentarze

Popularne posty