w burzy śnieżnej...
Nagle się okazało, że mam aż sto dwadzieścia jeden pomysłów na życie. I wszystkie są pełne wrażeń. A ja krok po kroku spełniam kolejne z moich marzeń.
A co najdziwniejsze nadeszło to wszystko znikąd i do tego zjawiło się zimą. Tak jak się nigdy wcześniej nie działo. Tymczasem, tym razem, w burzy śnieżnej zawirował sobie mój świat. Trochę sam. A trochę pewnie Wszechświat się przyczynił.
Poukładałam swoje życie, najlepiej jak potrafiłam. I ostatecznie tylko ja wiedziałam, co dla mnie dobre jest. Pewnie to żadne odkrycie, no ale dla mnie owszem.
Szukałam miłości gdzieś w świecie, czekałam, aż do mnie przyjdzie w kolejnej odsłonie, w kolejnej znowu osobie. A ona się w końcu zjawiła, ale we mnie.
A czy to Wszechświat, czy burza śnieżna, czy sama to sprawiłam? Nieważne, dla mnie liczy się efekt, nie przyczyna.
Komentarze
Prześlij komentarz