to się nazywa grawitacja...

Kiedy się do mnie odzywa, to czuję jak oksy wjeżdża, jak po moim ciele błyskawicznie się rozlewa. Ale wiem, że to wszystko jest hopeless. Totalnie hopeless.

Nie zmieni się, bo go o to poproszę. Albo nawet zasugeruję. Ludzie pracują nad sobą, tylko gdy sami taką potrzebę w sobie dostrzegą. I to się nazywa motywacja. Dlatego, proszę państwa, niech on się nie zmienia. Wystarczy, że zmieniłam się ja.

Choć nigdy nie wierzyłam w tanie slogany - zmień siebie, a zmieni się świat. A jednak tak to się właśnie dzieje. Nie można od nikogo oczekiwać innego efektu, kiedy do tej pory robiło się wszystko tak samo. Jeśli sto razy coś już nie zadziałało, tym bardziej za sto pierwszym razem na pewno nie zadziała. 

Dlatego pozwalam oksy na szaleństwa. Ona się miota. Ona się spala. Ona we mnie buzuje. A jednak to tylko chemia.

Tymczasem ja twardo stoję na ziemi i to się nazywa grawitacja. Bo we Wszechświecie ostatecznie ważniejsza jest fizyka.



Komentarze

Popularne posty