w zasadzie jest plan...

 Z promykiem słońca na oczach, na ustach, na dłoniach budzę się często i wielce zachwycona jestem. Jest inaczej.

 Spędziliśmy ostatnio na ognisku noc. Oblepieni i obłapieni przez pięć, małych, powycieranych w trawie i błocie kotów. Było uroczo. Było magicznie. Powiem więcej, nigdy w życiu chyba nie było mi tak dobrze i spokojnie w duszy jak wtedy. Chyba.

 Tymczasem chałupa stoi już nawet z dachem i z jednym kominem i tak jakby bez jednej ściany, no ale dobra. Tak w sumie miało być. Zamiast tej ściany będzie jedno wielkie okno. Na taras okno. A na tarasie zamierzam kawę pić.

 Oblepiona i obłapiona przez promyk słońca będę tę kawę pić. Na tarasie z widokiem na chaszcze. Możliwe, że się kiedyś ogrodu nawet dorobię, ale nie sądzę, że przed siedemdziesiątką będę miała na to czas i ochotę.

 Ognisko w zimie, tego jeszcze nie grali. Ale jak powiedział promyk "wielu rzeczy jeszcze nie grali". A my będziemy.

 


Komentarze

Popularne posty