nie wypada...

Koncert na tysiąc głosów w mojej głowie gra. Tak jest zawsze, kiedy się to zbliża. Kolejna realizacja. Kolejna odhaczona pozycja na mojej wiecznie nowej checkliście.

Ale ja się uczę. Zachowuję spokój. Powstrzymuję zgryźliwości, złośliwości i wszystkie niecenzuralne słowa, które przy okazji mi się do tego zwykle przepełnionego umysłu cisną.

A więc zalegliśmy sobie z mężczyzną z efektem "wow!" w kuchni i zwyczajnie, na luzie, walczymy. On rozpisuje harpagany na kolejne godziny czy tam zdobywa ten czy inny świat. Lub wszechświat. Ja kupuję buty. Nie żeby osiemnastą czy dwusetną parę, no może, ale takich jeszcze nie miałam. Naprawdę.

No czasem muszę. Niby wiem, że to przesada. Że czysty konsumpcjonizm. Że za te pieniądze zwiedziłabym świat. Albo przynajmniej Radom.

Ale się zakochałam. A miłości powstrzymywać, cóż, no nie wypada.

Komentarze

Popularne posty