wyciągnąć królika...

Plany planami, a Wszechświat swoje. W ostatecznym rozrachunku wie lepiej ode mnie. Zawsze.

Dlatego się niepotrzebnie nie stresuję. W ogóle się mało stresuję. Wykazuję nad wyraz spokojne zrozumienie sytuacji. Patrzę sobie. Psychopatyczne mechanizmy uruchomiłam, bo tylko one powstrzymują mnie od złapania za broń.

Ale chyba ostatecznie tak to się musi skończyć, tak właśnie będzie. Teraz sobie uświadomiłam. Zamierzam zbudować szranki i stanąć po raz kolejny do walki, ostatni raz.

Nie wiem co u Harpagana, zostałam oskarżona o jego porzucenie wprost. Chciałabym stanąć z nim oko w oko i powiedzieć, że mam dla niego czas. Chciałabym mu ściąć tę marną grzywę i rozczesać uprany ogon. Chciałabym z nim włóczyć się bez celu, łapać we włosy wiatr.

I z kapelusza, który zanabyłam drogą kupna wyciągnąć królika. Nie tylko w nim wyglądać. Oszałamiająco, wiadomo.

Komentarze

Popularne posty