najkrótsza w roku...

Zu nie wyszła zgodnie z planem. Za to przetargała nas dziesięć godzin na oddziale.

Nie ma tego złego, bo następstwem była magiczna noc. Najkrótsza w roku, przynajmniej dla mnie. Prawie, że biała.

Przestałam się nad tym wszystkim zastanawiać. Biorę to, co jest i korzystam z każdej chwili. Jest tego więcej, niż mogłabym się spodziewać. Zawsze tak było i zawsze jest.

Nie umieram już z ciekawości i nie umieram ze zniecierpliwienia. Wszechświat wie, kiedy będzie najlepszy czas. Dla wszystkich nas.

Najwidoczniej w poniedziałek to nie był ten czas. To znaczy nie-Zu-czas.

Komentarze

Popularne posty