na zewnątrz oczywiście...

Kolejna dziwna rzecz za mną. Noc długa i jasna, pełna rozmów, rozterek i stada feniksów. 

Podobno feniks jest zawsze jeden, ale jak mówiła pewna stara czarownica "jedno coś jest do niczego". Może dlatego się prawie rozmnożyłam.

Próbuję wytłumaczyć Zu, że świat jest super, mega, niesamowity i wspaniały. Ten na zewnątrz oczywiście. Na razie nie słucha i przeciąga się ospale pomiędzy moimi żebrami.

Dobrze, już na dniach do tych rozmów i przekonywań dołączy cała medyczna ekipa, bo jeśli nie po dobroci to wyjdzie siłą. Poza tym w planach mam własne sprawy, czerwone dżinsy i urodziny, moje! 

Być może impreza odbędzie się na oddziale. Tego jeszcze nie było, no więc czemu nie?

Komentarze

Popularne posty