też nie wiem...
Wieczór spędzam w oparach szaleństwa. I alkoholu. A zaczęło się jak zwykle, tak bardzo niewinnie.
Zastanawiam się teraz, kiedy ostatni raz czułam miłość i dlaczego, albo raczej po co? I do kogo? Czy to do mężczyzny z efektem "wow"? Czy to do tego, który był później, z którym starałam się stworzyć dom?
Co za różnica? Miłość jest przecież niepoczytalna i znienacka się w moim życiu zawsze zjawia. Przebiega drogą w odwrotnym kierunku niż ja. Z za liści kiści mruga nieśmiało i kusi, szeleści, aż wreszcie spada jak grom z jasnego nieba, jak kot na cztery łapy, jak fortepian z trzeciego piętra.
Czy ja znowu tego w życiu chcę? Może tak, może nie. Kto mnie tam wie? To co się w moim życiu dzieje, dzieje się samo, z moim małym w tym wszystkim udziałem. Przyjdzie to przyjdzie, nie przyjdzie, też nie będzie źle.
Zaczai się w krzakach, położy odłogiem na ziemi, ukryje w kałuży po deszczu, whatever. Czy czekam? Tego też nie wiem.
Komentarze
Prześlij komentarz