ukontentowana...

Nie umiem wyrazić, jak wiele wdzięczności czuję za tę zimę. Za ten śnieg, za ten mróz, za wyrysowane ślady na każdej szybie w domu czy samochodzie. Te piękne impresje.

Jestem zachwycona, jestem ukojona, plastycznością neuronów ukontentowana. Tak, jak Małgośka mówiła, ustawiłam je na dobre tory, mózg zmieniłam, uwrażliwiłam, na piękno, na chwile, na te właśnie momenty. I nawet gdy pada śnieg. Jestem zachwycona.

Jedyne, czego nie potrafię, to romantyczne relacje, w których zachowuję się od jakiegoś czasu jak w spektrum aspergera. Nie używam tego "domyśl się", bo nikt się nigdy tego nie domyśla. Mimo pięćdziesięciu procent szans na odgadnięcie właściwej odpowiedzi zwykle się trafia jak kulą w płot.

Dlatego się nie domyślam, stawiam na nieznane, na nieodgadnione, na tajemnicze niczym secret service. Nie zgaduję. Co myśli on, co ona, co które chce, a czego potrzebuje. A ponieważ umiem się komunikować wszem i wobec i stawiać granice, a co, potrafię! Staram się.

Umiem z koniem, umiem z psem, nawet o matko (!) z kotem komunikować się. I z matką i znowu o matko! I tylko z mężczyzną żadnym nie. Ale no trudno, nie to nie.

Komentarze

Popularne posty