juz zawsze szczęśliwie...

16 czerwca tego roku. Po piętnastu latach wspólnego życia. Po tylu chwilach spędzonych razem, na dobre i na złe.

Bo nadszedł czas, w którym przyszło pożegnać się mi się z Tobą, najlepszy przyjacielu. Z moją bratnią duszą jedyną, z moim własnym charakterem, zaklętym w końskim ciele, włosiu i grzywie i w kopytach, galopujących wzdłuż i wszerz, ale już teraz po drugiej stronie mostu.

Tylko do mnie cicho rżał, kiedy mówił, że wie, że już rozumie. Tylko ze mną chciał być, chociaż czasem nie chciał, a ja prawie zawsze to szanowałam. To za mną się chował, gdy strachy były na drodze albo w jego głowie. To ze mną na grzbiecie wszedł do morza i płynął i mieszkał w fosie zamkowej piękny i długi i jedyny taki w naszym życiu czas. I zwiedził najdalsze zakątki tego świata.

To mi przyniósł najgorsze momenty, nasze początki i najlepsze, ostatnie lata, gdy rozumieliśmy się już bez słów, na bicie serca, na drgnienie mięśnia, na o milimetr za długie kopytko.

Żegnaj Siwy... Galopuj już zawsze szczęśliwie, Harpaganie!







Komentarze

Popularne posty