po prostu świat...

Skoczyłam z mostu. A bo to żeby raz. Skoczyłam z mostu i nawet się nie zawahałam.

I wstałam. I pobiegłam. I nawet się trochę zadyszałam. I nie, nie było trudno skoczyć, ale trudno było biec przez chaszcze, przez martwych traw gąszcze, na azymut, na drzewo, co nam z mostu wyznaczono je.

Bo czasem tak trudno dążyć do celu. Dlatego kocham moją rodzicielkę, bo powiedziała w końcu, że... nie pochwala, ale akceptuje mnie.

Ja też akceptuję, no na przykład siebie. Nie jestem najłatwiejszą jednostką na świecie, najsympatyczniejszą też. Nie, nie jestem. Ja to wiem. Ale jestem przynajmniej w tym wszystkim szczera.

I to nie ja mam problem z komunikacją, co zostało udowodnione. To po prostu świat nie jest gotowy na moją narrację.
 

Komentarze

Popularne posty