na czarnym okrągłym...

Muzyka nie leczy duszy, muzyka myśli zagłusza. I interesującym zdaje się fakt, że nie muszę jej słuchać w tym celu ostatnio wcale.

Tymczasem piekę cebulę z łososiem zanurzonym w strzępkach mango i gotuję ziemniaki z drobno posiekanym koperkiem. O takie robię mężczyźnie z efektem "wow!". Obiady lub kolacje.

On mi za to czas umila, patrzy w oczy, szepcze miłe słowa i z uśmiechem zjada. Całą. Porcję. Na czarnym okrągłym talerzu z miłości moją dłonią ułożoną.

Tymczasem Harpagan wykąpawszy się dzisiaj porządnie i ogon swój piękny rozpuściwszy, zapakował się zgrabnie w potwora i odjechał karierę na planie filmowym rozpocząć.

Możliwe, że sam sobie szuka kupca, bo oczarował wszystek i gwiazdę i ekipę filmową. No, ale mnie też czaruje cały czas, niezmiennie od sześciu lat.


Komentarze

Popularne posty