nikt nie widział...

Byłam na końcu świata. Nic się ten koniec świata nie zmienił, wrażenia też podobne. W przyszłym roku mam koniecznie zabrać Zu (to rozkaz, żołnierzu!).

Harpaganowi włączył się tryb turbo, mi włączył się tryb matka polka pracująca na najwyższych obrotach. W dodatku na tyle wyrodna, że porzuciła dziecko na półtora dnia. 

Ale tęskniłam. I gdy nikt nie widział oglądałam filmy z Zu. W końcu nie mogę sobie psuć image, jestem z kamienia, nie? I nikt nie widział!

Tym bardziej udaję, że nic się nie stało, że jest tak jak zawsze, a nawet o niebo lepiej. Zaraz, czekaj, czy ja na pewno udaję? Nie, ja to czuję. I wszystko mogę. 

I nikt do mnie nie ma pretensji, nawet jak używam  przemocy. A używam sobie, a jak.

Komentarze

Popularne posty