wszystko, czego w życiu chciałam...

Zanim to zrobiłam, zapytałam się Wszechświata, czy radę dam. Powiedział, że nie, więc zrobiłam tak, jak chciałam, sama zamieszkałam. Znaczy, wiadomo, że z Zu.

Bo też wiadomo, że rady bym nie dała, żyć we własnym domu, tak jak przez ostatni rok mieszkałam. Nie na moich zasadach. Nie po to go budowałam. Nie po to trawę na ogrodzie siałam, żeby ją zadeptywano. Nie po to ustalałam wspólnie reguły, żeby ich nie szanowano. Ponoć reguły są tylko po to, żeby ich nie łamać. A ja mam jedną i jakoś nigdy jej w życiu nie złamałam.

Mówi się, mierz siły na zamiary, no to je wzięłam i zmierzyłam. Jak nie mogę czegoś obiecać, to nie mówię, że będę się starała. Zwyczajnie mówię nie. Bo "nie" to kompletne zdanie. Niczego mu nie brakuje. Jak i mi.

Niczego też nie brakuje tej chwili. A zresztą czemu miałoby by? Wszechświat mi się z przymrużeniem oka przypatruje i mówi jak to on, trochę z przekąsem, a trochę cierpliwie. "Masz, to co chciałaś, może nie?"

Mam. Mam piękne życie i wszystko, czego w życiu chciałam.

Komentarze

Popularne posty