przy okazji...

Walecznych dwudziestu jeden. A może ja jedna. Najbardziej waleczna ze wszystkich? Jaram się, jak nie wiem co. Pewnie jak stodoła pełna siana. To właśnie ja, waleczna, odważna, ale trochę zmęczona i zdyszana.

Po raz kolejny okazuje się, że mam swoją wartość, że jest ona wysoka i że prawda jest jak... wiadomo, każdy ma swoją. Zmieniam sobie w swoim życiu, co tylko chcę, jak tylko chcę, to ja tu rządzę, nawet jeśli czasem pozwalam komuś powiedzieć ostatnie słowo. Niech ma, niech je powie. Niech wyśle mi piosenkę na pożegnanie, to nigdy nie jest naprawdę, zazwyczaj na chwilę, nawet jeśli na parę lat.

Jestem cierpliwa. Bo w takich momentach jestem jak czarownica, ja to wiem, ja to czuję, za dobrze znam ludzi i za wiele o psychologii czytałam. A potem na sobie sprawdzałam. I przeżywałam.

Zawsze przeżywam. Na tym ostatecznie to polega, na przeżyciu w najlepszy możliwy sposób, wszystkiego, co nam się zdarza. Przypadkiem przydarza. A może był w tym wszystkim jakiś plan Wszechświata?

Kto wie? Z Wszechświatem ja mam zawsze po drodze, nigdy na pieńku, więc czemu nie? Zapytam go przy najbliższej okazji.


Komentarze

Popularne posty