jak zwykle...

 Harpagan wznosi się na wyżyny swoich zdolności, uzyskał grację, jakiej nie miał w sobie nigdy. I nowa ciotka się do niego dobiera.

 Pewnie właśnie dlatego, że w sobie tyle gracji ma. Po mnie to ma, wiadomo. Tylko, że to się jakoś tak późno okazało. Ze mną zresztą też. Ale lepiej się czegoś o sobie nowego dowiedzieć tak jakoś tuż przed czterdziestką, niż wcale.

 Żartuję. Do czterdziestki jeszcze mi trochę zostało. Tak po prostu sobie przeżywam tę garść siwych włosów z czubka głowy wyrwanych. Znowu. To już mi pewnie w nawyk wejdzie, chociaż ukrywać swojego wieku jakoś wybitnie nie zamierzam. Sam się ukrywa. 

 By the way zaczęła się zima, a z zimą jak zwykle zaczęło się kocykowanie. I zbieranie zapasów. Wszystko, co z wielkim wyrzeczeniem zrzuciłam w okresie letnio- zimowym właśnie wróciło. Na szczęście trzyma się to to jakoś na mięśniach i nie za bardzo opada.

 Za to śnieg padał. Dlatego u mnie Sinatra i w tle leci "Let it snow". Niech będzie. Let it snow, let it flow.




Komentarze

Popularne posty