nie negocjuję warunków...
Spędziliśmy ostatnich kilka dni do godzin późnych nocnych na rozmowach i fantazjach i na degustacji naszych marzeń. Nie do wszystkich się przyznałam.
No bo co ja będę wspominać znów o owcach i o dachu trawiastym tego domu i że mogłabym sama je tam paść. I wyjściu z sypialni na ogród wprost przez dwa schodki betonowe, na których będziemy kawę pić. I o piecu, centralnie w wielkiej kuchni z werandą i z niedźwiedziem rzuconym na podłogę. Nieprawdziwym.
Niemowl mógłby mieć górę, którą by się nie dzielił i gdzie by się panoszył. No i jeszcze przez chwilę to się zmienić nie może, kwestie prawne, rozumne, racjonalne, jadalne, tylko uśmiech losu wciąż kusi.
A zresztą... buahahahahaahhhaha. To Wszechświata robota, to jego praca, nie moja.
Ja tylko składam zamówienia. I nie negocjuję warunków.
Komentarze
Prześlij komentarz